GÓRNIK WESOŁA

WYWIAD Z JACKIEM WUJCEM, piłarzem Górnika Wesoła:
- Jak podoba Ci się na Wesołej?

- Bardzo mi się podoba, ale dopiero zwycięstwa w lidze humor poprawią mi do końca. Na razie trzeba spokojnie podchodzić do sprawy.

- Znowu zadam to pytanie. Jakie cele?

- Myślę, że celem oficjalnym jest pierwsza piątka. Moim, osobistym jest podium. Jeśli udałoby się ten cel zrealizować bylibyśmy wszyscy bardzo zadowoleni. Chcemy grać przede wszystkim piłką, chcemy kibicom dawać radość. Do tego dążymy. Można to było nawet zauważyć na takim meczu w Lędzinach, który nam nie wyszedł, a momentami rywale nie wiedzieli co się dzieje. Piłki przez długie minuty nie umieli dotknąć, powąchać.

-Można oceniać Was przez pryzmat sparingów?

- W jakimś tam stopniu sparingi są odczytem naszej formy.

- I byłby to pozytywny odczyt?

- Jak najbardziej. Tylko z Lędzinami zagraliśmy trochę gorzej. Reszta meczów była przecież bardzo dobra. Jestem pewny, że w lidze potwierdzimy naszą dobrą dyspozycję.

- Porównując skład Górnika Wesoła i Victorii Jaworzno. Który lepszy?

- Wydaje mi się, że  Górnika. Doszło przecież tylu nowych zawodników, a i stara Wesoła jest bardzo solidna. Artur Karpowicz, Kamil Pysno, Mateusz Tujeja. Naprawdę sprawy czysto sportowe są w naszych rękach.

- A pozasportowe?

- Ja, generalnie z prezesem Jędykiem jeszcze nie rozmawiałem. Nie mam pojęcia jaka jest sytuacja klubu. Aczkolwiek chłopaki mówili, że jest wszystko poukładane. Prezes Jędyk się stara i podobno Górnik Wesoła jest jedynym klubem czwartoligowym, który nie ma żadnych zaległości finansowych wobec byłych zawodników.

- Chyba rzeczywiście nie jest źle, skoro wybrałeś czwartoligowy Górnik Wesoła, a nie kluby z wyższych lig. 

- No tak. Najpoważniejsza oferta była z MKS Myszków, nie dogadałem się tam finansowo. Tak samo jak w Psarach. Były jeszcze oferty z wyższych lig.

- Możesz konkretnie powiedzieć jakie to były kluby?

- Były to dwie oferty z pierwszej ligi i trzy z drugiej. Pierwsza liga, to była Flota Świnoujście - oni byli najbardziej konkretni. Na przykład z trzeciej ligi Stal Sanok. Wybrałem Górnika Wesoła, ale tak naprawdę  Radosława Gabigę i kolegów z Victorii Jaworzno.

- Gdyby nie trener Gabiga nie byłoby szans, żebyś tu był?

- Na sto procent nie. Ostatniego trenera kompletnie nie znam i nie byłoby sensu tu przychodzić. Umówmy się - nie był znany.

- Jak z kibicami?

- Na Victorii mam i miałem szacunek dla sześćiu, siedmiu osób, które były na każym meczu. Na Skrę pojechaliśmy w dwunastu właśnie dla nich. Pamiętam mecz z Łabędami, kiedy nam na boisku było strasznie zimno, a te kilka osób przez cały mecz dopingowało nas bez koszulek. Szkoda, że trafiliśmy na takiego, a nie innego prezesa, bo w zeszłym roku w Jaworznie zaczynało się coś fajnego robić, a pan prezes to wszystko za przeproszeniem rozpierdo... Zaczęło się psuć już w rundzie jesiennej, a to co było później - nie chcę nawet wspominać. To był dramat. Coś niesamowitego, co ten człowiek robił.

- A jaka liczba fanów na Wesołej by cię zadowoliła?

- Jakby na każym meczu było około 200 kibiców byłoby naprawdę bardzo dobrze.

Rozmawiał: Kamil Szendera